kończymy i zaczynamy w tych samych miejscach
na kartkach z wierszem bez puenty
gdzieś na linii między poskładaną trawą
a śniegiem który nigdy nie pachniał
pytam a ty wciąż odpukujesz
jakbym znał alfabet morsa
przez szeroko otwarte okna
aż do pełnego wdechu
opieram wzrok o przelatujące jaskółki
jedna otarła skrzydłem o parapet
od teraz czytam je brajlem
pod paznokciem chowam nieskończoność
zachodzę tobą do samotności
a rysik samolotu drapie nasze niebo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz