pamiętam czasy
gdy życie zamykało się w śliwkowych powidłach
ojciec przytulał matkę przy ognisku
wplatał dym między palce
majowy deszcz rozczesywał warkocze
chuchał na szyby
w szczelinach okien biedronki usypiały świerszcza
dziergały szary sweter
na stole wianuszek ze stokrotek
niebieska kredka koszula prześcieradło
któregoś dnia dokończę twój wiersz
wystrzelę w niebo resztki jarzębiny
bo przecież nie będę żyć wiecznie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz